badania jednoznacznie wskazują, że tranzycja ratuje życie, pomaga na dobrostan psychiczny itd. ==[źródła]==
ponadto kryteria żeby załapać się na tranzycję w Polsce są koszmarnie wyśrubowane (wbrew jakimkolwiek współczesnym zaleceniom), to jak się osoby trans maltretuje żeby wykluczyć wszystkie inne opcje jest traumatyczne, ale to materiał na inną notkę
warto mieć też świadomość, że coraz bardziej rozbijamy binaryzm, jest coraz więcej osób niebinarnych/genderqueer, które często stosują częściowe leczenie (choć lekarze z tym walczą i bardzo często zakładają czy wymagają "wszystkie" kroki do binarnej tranzycji). Jeśli np. osoba transmęska zacznie hormony, obniży jej się głos, zmieni owłosienie ciała i stwierdzi że tyle jej starcza i jest zadowolona więc przestanie brać hormony, bardzo często jest brana w statystyki propagandy tzw. "detranzycji". Takich osób jest oczywiście coraz więcej, bo przestajemy opierać swoje poczucie piękna na cisnormatywnych wzorach a coraz częściej ufamy swoim potrzebom.
Jest natomiast zawsze, mniej więcej stały procent bardziej dramatycznych sytuacji:
dużo osób nie ma dostępu do leczenia, czy to hormonów czy zabiegów, i część sięga po jedyne zabiegi do jakich ma dostęp - niedoświadczonych chirurgów (czasem dosłownie eksperymentujących na nas, bo też nie ma zbyt dużego dostępu do edukacji w zakresie trans chirurgii, a skądś muszą brać wiedzę. zwykle chirurg który osiąga mistrzostwo nie dzieli się swoimi tajnikami, ew. jak emerytura się zbliża to szkoli następce do swojej kliniki), bo do innych nie ma dostępu. Często później żałuje tego zabiegu, nierzadko kończy się to powikłaniami itd.
niektóre osoby zaczynają tranzycję, ale z braku dostępu do leczenia w trakcie zaprzestają, bo nie są w stanie osiągnąć tzw. "passingu" (toksyczny koncept, materiał na inną notkę), ich otoczenie nie wybacza wyglądania niecis, więc łatwiej jest dla nich zakopać do podświadomości dysforię niż zdzierżyć okrutność społeczeństwa
Oczywiście osoby które zbyt pochopnie uznały, że są trans też pewnie się zdarzają, ale jest to na tyle rzadkie, że na granicy błędu statystycznego. Oczywiście nikt nie daje hormonów dzieciom jak tylko mówią że są innej płci itd., w tym przypadku proces diagnozy jest jeszcze dłuższy, i pewnie jeśli jakieś dziecko chce żeby mówić do niego innym imieniem a potem z tego wyrośnie to też to liczą do statystyk detranzycji - bo czemu by nie. Ale trans dzieci to znowu - materiał na inną notkę.